Eksperci. Wszędzie eksperci.

Zjadłam wszystkie rozumy, pluję wiedzą, smarkam mądrością i wymiotuję elokwencją. 

Cała ja. Mądrala jakich mało, wszechwiedząca, obieżyświat, ekspert każdej dziedziny i geniusz nad geniuszami. Ciekawe wyznanie. Co mnie skłoniło do takiego wpisu? A no Internet. Nie wiem jak mogłam wpaść na tak mądry pomysł, no ale w końcu jestem blondynką. Jaki? Zapraszam do lektury.

Choć obecnie stan się troszkę poprawił, to od zawsze można było u mnie zauważyć niską samoocenę, ubytki w poczuciu własnej wartości i wiarę w swoje możliwości na poziomie nijakim. Kierując się ku mądrości, chciałam zaczerpnąć wiedzy z sieci, jak mądrze i ciekawie pisać bloga? Odpowiedzi było mnóstwo, każdy ma najlepszy sposób i własny pomysł.
Najbardziej mnie uderzyły teksty hejterów i ekspertów. 

Coś na zasadzie:
Wasze życie jest do bani, zmieńcie je, jesteście głupi, banda baranów! 
Za to ja jestem super, najmądrzejszy geniusz wszechwiedzący i tylko moje życie jest ekstra! 
Bądź jak ja!

Godne politowania są takie teksty, bo po jakiego grzyba komuś pisać, że jest debilem? Jeśli ktoś jest głupi, to i tak nie odniesie uwag do siebie. Z kolei z drugiej strony, mądrzy ludzie odznaczają się tolerancją i szacunkiem dla wszystkich istot, stosownie dla gatunku, rzecz jasna.
Prawda też jest taka, że mądry człowiek nie obnosi się ze swoją osobą, jako nadzwyczajną i lepszą od pozostałych, nawet jeśli tak uważa.
Co ma tolerancja do wytykania błędów czy negowanie stylu życia?  
Wyrażanie swoich poglądów, to jedno, ale autor internetowych esejów powinien też mieć na uwadze fakt, jak czytający odbierze ten tekst. Nie chodzi mi tutaj o cenzurowanie własnych wypowiedzi, ale to, o czym pisałam w poprzednim wpisie, o wyrządzaniu krzywdy.

Oczywiście to nie dotyczy tylko blogów! Chociażby wśród moich znajomych daleko nie muszę szukać nieomylnych, jedynych prawdziwych proroków w tym chorym świecie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że oni nie widzą własnych błędów, a wytykają cudze! Szczyt ślepoty.
Nikt nie jest idealny, każdy robi swoje błędy i na nich się uczy, albo wystarczy że zobaczy czyjeś i się nauczy. Fakt jednak jest taki, że są jednostki bezbłędne, biedni... nie wiedzą jak to jest wracać na słuszną drogę i jakie to jest wspaniałe, że jednak się nie leży w szambie, tylko wstaje. Pewnie nawet nie wiedzą jak pachnie szambo. Jak się w czymś jest cały czas, to się już nie czuje zapachu. 

Właściwie, to takie zachowania są nudne i jednocześnie pewien sposób bardzo optymistyczne. Jeśli ktoś wytykając błędy ludzkości, liczy na nawrócenie jednostki na pożądany tok życia, to o czym innym mówić, jak nie o optymizmie?

Dobrze zatem, że ja się nie znam na wszystkim, jeszcze ktoś by mnie wziął za jakiegoś bożka.
Autentyczność jest cnotą w tej kwestii.

Szkoda się szarpać i słuchać o swojej beznadziejności.
Moim sposobem na poradzenie sobie z takimi ideałami jest stosunkowo prosty.
Wystarczy ograniczyć, bądź zerwać kontakt. Nie pielęgnowane relacje z czasem ulatniają, a w tym przypadku raczej jest to kojące niż niszczące. 

To tak odnośnie poprzednich wpisów, urzeczywistniając i podkreślając zawarte tam słowa.

Zachęcam do pisania wiadomości, Nieomylna :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Napisz coś od siebie...