Codzienność bywa przytłaczająca i grozi popadnięciem w rutynę. Każdy z nas ma swoją krainę, w której walczy o przetrwanie i bycie zauważonym. Bywa też odwrotnie - chcemy się ukryć przed cudzym wzrokiem i niepotrzebnymi problemami. Każda kraina ma dobre i złe strony. Dobre, bo zawsze czegoś się nauczymy, a złe bo mogą na nas źle wpływać.
Jaka jest moja? Moja kraina jest ciężka do zdefiniowania. Nudne życie dwudziestolatki, niczym się niewyróżniającej z tłumu, te same problemy, przeciętny wygląd. Dodatkowo życie w mieście, które przytłacza i staje się rutyną. Ciągła walka o swoje racje, pokazywanie zalet i ukrywanie wad. Selekcja znajomych, z których zostają nieliczni lecz prawdziwi, zwani przyjaciółmi.
Miasto to nie jest szczyt moich marzeń. Wcześniej osiedle, na którym mieszkam było wsią, na której czuło się więź z sąsiadami, można było łazić gdzie się chciało, robić co chciało.
A teraz? Przedmieście rosnącego kolosa, jedna z wielu mrówek. Każdy żyje dla siebie, nie patrząc czy sąsiad jeszcze żyje, czy może się zaczadził. Smutna i brutalna rzeczywistość.
Dlatego właśnie chcę stąd uciec. Z krainy głodnych i niespełnionych wilków do tych dzikich, nieposkromionych, które mają swoje lekarstwo na powszedniość dni. Tam, gdzie nie ma takich samych wschodów słońca i każdy jest człowiekiem nie tylko z nazwy. Gdzie pomoc sąsiedzka nie jest pustym sloganem. Gdzie nie liczy się minut i żadna z nich nie jest stracona. Do takiej krainy mi się marzy trafić. Można mieć wrażenie, że taka bajka nie istnieje, ale ja głęboko wierzę, że jakoś uda mi się do niej trafić.
Jednakże na razie muszą wystarczyć pojedyncze, pełne pragnień i wiary w pomyślną ich przyszłość, wyjazdy zwane wyprawami górskimi.
Wystarczy skrawek lasu, by obudzić w sobie łowcę przygód.
Wystarczy skrawek lasu, by obudzić w sobie łowcę przygód.
Komentarze
Prześlij komentarz
Napisz coś od siebie...